Jeździłem przez wiele lat dieslami, głównie służbowo. Prywatnie dwa. Teraz używam benzynowego (1.6 TGDI) i mogę podzielić się tym, jakimi kryteriami i przemyśleniami się kierowałem w podejmowaniu decyzji.
DIESEL
Dobry, gdy jeździmy w trasach, a jazda miejska jest sporadyczna (do ~20% przebiegu). Dlaczego? Eksploatacja miejska powoduje większe ilości sadzy w spalinach, co szybciej degraduje trzy elementy:
- zawór ERG
- łopatki turbiny
- i oczywiście filtr cząstek stałych
Sadze emitowane są w większej ilości także gdy silnik nie jest rozgrzany. Zatem krótkie przejazdy (do 8km) mordują silnik diesla, a jeśli z rozruchem na zimno, to tylko gorzej.
Przy Sportage, jego masie oraz oporze jaki stawia (powierzchnia czołowa x współczynnik Cx) diesel świetnie się sprawdzi jako samochód kogoś, kto mieszka poza miastem, a je samo odwiedza sporadycznie, głównie podróżując za miastem (zwykłe drogi pozamiejskie czy też ekspresówki i autostrady).
Spalanie będzie pod kontrolą, pewnie 6-7 litrów w trasie (7 jeśli ciśniemy po drogach szybkiego ruchu), a 8 w mieście.
Tylko gdy patrzę na rosnące ceny oleju napędowego, zastanawiam się gdzie te oszczędności ? A raczej kiedy...
Diesel z fajnym momentem obrotowym jest miły do prowadzenia, przyspiesza od niskich obrotów (tak jak turbobenzynowy).
BENZYNOWY
Szybciej się dogrzewa, zatem łatwiej znosi krótkie odcinki (to nie znaczy, że benzynowy je kocha, oj nie). Teraz też mają filtr cząstek stałych, ale spalanie benzyny emituje tych cząstek o wieeeele mniej.
W turbobenzynowym też trzeba studzić turbinę po jeździe w trasie, szczególnie jeśli musiała się wysilać. Benzyna lepiej znosi niskie temperatury, nie mamy ryzyka wytrącania się parafiny z paliwa, zatem jeśli nie tankujemy na podejrzanych=za tanich stacjach, to będzie OK. Raz do roku litr denaturatu wyłapie wodę w baku.
Przyjemność z jazdy turbobenzynowym jest duża, cichszy też niż jakikolwiek diesel. Elastyczność genialna, a z automatem to już bajka
Nie mam tu EGRów, które po pewnym czasie nieustannie trzeba w dieslach czyścić. Nie ma aż tak szybko zużywających się i drogich w wymianie wtryskiwaczy. Tylko spalanie w KIA mordercze. W mieście mam na luzie ze 12 litrów, tyle samo na autostradzie przy 140km/h. Makabra, ale z drugiej strony podobnie palił Fiat 125p mojego ojca, tylko że te 140 ledwo osiągał, a przy niedogrzaniu palił jeszcze więcej
LPG
Można rozważać montaż instalacji LPG VI generacji. Najmniej ingerujący typ instalacji, bo gaz w fazie ciekłej podawany jest przez fabryczne wtryskiwacze silnika benzynowego. Nie ma zatem potrzeby rozruchu na benzynie, nie ma kłopotu z chłodzeniem wtryskiwaczy. Podejrzewam, że i tak jednak trzeba jeździć czasem na benzynie, bo pompa w baku musi co jakiś czas pracować. Jest smarowana i chłodzona paliwem, w którym jest zanurzona. Instalacja to koszt minimum 9.000zł, do tego:
- co roku przegląd w stacji diagnostycznej
- butla zajmuje miejsce koła zapasowego, dojazdówka zaś zajmuje miejsce w bagażniku
- co 15 tys.km (a nie co 30) wymiana świec
- pewnie co 30 tys. km trzeba zmieniać kable zapłonowe (szybciej zużywają się, bo LPG zapala się trudniej niż pary benzyny)
- większe ryzyko awarii i konieczności wymiany cewek zapłonowych (powód jak wyżej), więc 4x koszt cewki trzeba wpisać do kalkulacji kosztów instalacji LPG w okresie powiedzmy 6 lat.
- spalanie będzie na poziomie 15 litrów LPG w mieście i na autostradach (niższa wartość energetyczna LPG w porównaniu do benzyny, zatem rośnie spalanie)
Trzeba sobie policzyć opłacalność, kiedyś z moim kolegą Zacharem zrobiliśmy parę kalkulatorów, w tym i taki:
https://www.autocentrum.pl/kalkulatory/kalkulator-lpg/Podsumowując - ja jeżdżę ~23 tys. km na rok, głównie miasto (czasowo), trasy w przebiegu jak już robię to porządne, kilka razy do roku, a odpowiadają za ~50% przebiegu. Tyle, że przy takim samym spalaniu w mieście jak i na autostradach, to ta jazda pozamiejska nie ma innego znaczenia dla auta, jak tylko higiena silnika.
Dlatego dla mnie zbyt wielkie ryzyko było co do diesla. Już wiem ile kosztuje jego utrzymanie i co się sypie przez sadzę oraz jakie to koszty. Zaś co do LPG, nawet jeśli regularna korekta luzów zaworowych jest w miarę prosta w silnikach KIA, to jednak te dodatkowe koszty i ryzyka też przy moim przebiegu jeszcze nie powodują, że myślę o LPG. Wolę fabryczny silnik, bez ingerencji, a lekko wyższe koszty benzyny jakoś znoszę. Wkurzam się widząc za ile tankuję na stacjach, oczywiście. Ale wtedy też staram się myśleć racjonalnie, nie zapominać o wyższych ryzykach dodatkowych kosztów w dieslach czy z LPG.