Rozrusznik nie kręci - to nie szczotki - co robić?
: 19 kwie 2019, 14:08
Mam ogromny problem z moją Kią Sportage.
Czasami zdarza się (jak na złość wtedy kiedy jest mi najbardziej potrzebna) że przekręcenie kluczyka w stacyjce nie uruchamia rozrusznika, dzieje się to zupełnie losowo, słychać wówczas tylko klikanie przekaźnika po stronie pasażera, ale to chyba norma. Czasami rozrusznik zakręci 2-3x i tyle, czasami za sześćdziesiątym obróceniem kluczyka coś załapie, a ostatnio jest po prostu tak że samochód zostawiam po różnych miastach akurat tam gdzie mnie zawiedzie. W takich przypadkach zapalam auto na pych moim lanosem (co za wspaniałe dzielne auto!) i jadę do mechanika (już kilka raz byłem). U mechanika wychodzę z auta, gaszę , zapalam i wszystko działa... Za każdym razem (a byłem już 3x) u mechanika usterka się ukrywa.
Wymienione zostały szczotki ze szczotkotrzymaczem, jakiś długi kabel który idzie do rozrusznika, jakiś przekaźnik i dalej nic, już normalnie mam ochotę zrzucić auto ze skarpy:(
Co jeszcze sprawdzić? co to może być? Nie da się poprowadzić kabla od rozrusznika pod maskę i w sytuacjach awaryjnych po prostu zwierać go do bieguna dodatniego akumulatora? Serio, jak o 5 tej pod blokiem auto zawodzi a mam 100 km do pracy na zadupiu i trzeba dzwonić do pracodawcy i wszystko odwoływać szlag człowieka trafia.
Jakby to było ważne problemy stopniowo zaczęły się po założeniu instalacji gazowej, ale nie nagle tylko jakoś stopniowo, może to bez związku.
Czasami zdarza się (jak na złość wtedy kiedy jest mi najbardziej potrzebna) że przekręcenie kluczyka w stacyjce nie uruchamia rozrusznika, dzieje się to zupełnie losowo, słychać wówczas tylko klikanie przekaźnika po stronie pasażera, ale to chyba norma. Czasami rozrusznik zakręci 2-3x i tyle, czasami za sześćdziesiątym obróceniem kluczyka coś załapie, a ostatnio jest po prostu tak że samochód zostawiam po różnych miastach akurat tam gdzie mnie zawiedzie. W takich przypadkach zapalam auto na pych moim lanosem (co za wspaniałe dzielne auto!) i jadę do mechanika (już kilka raz byłem). U mechanika wychodzę z auta, gaszę , zapalam i wszystko działa... Za każdym razem (a byłem już 3x) u mechanika usterka się ukrywa.
Wymienione zostały szczotki ze szczotkotrzymaczem, jakiś długi kabel który idzie do rozrusznika, jakiś przekaźnik i dalej nic, już normalnie mam ochotę zrzucić auto ze skarpy:(
Co jeszcze sprawdzić? co to może być? Nie da się poprowadzić kabla od rozrusznika pod maskę i w sytuacjach awaryjnych po prostu zwierać go do bieguna dodatniego akumulatora? Serio, jak o 5 tej pod blokiem auto zawodzi a mam 100 km do pracy na zadupiu i trzeba dzwonić do pracodawcy i wszystko odwoływać szlag człowieka trafia.
Jakby to było ważne problemy stopniowo zaczęły się po założeniu instalacji gazowej, ale nie nagle tylko jakoś stopniowo, może to bez związku.