Wreszcie się zebrałem na opisanie testowania weekendowego
"Kona przez weekend"
Wersja to była taka niby popisowa , bo na 18" felgach (opony 235/45), z elektrycznymi fotelami, systemami wspomagania (ale nie hamowania automatycznego - unikanie kolizji). Silnik 1.0 T-GDI 120KM
Pierwszego dnia stwierdziłem, że nigdy ale to nigdy nie zostanę fanem silników 3-cylindrowych. Dźwięk furkoczący jak w Wartburgu, wyraźnie głośniejszy przy przyspieszaniu. Duża różnica pomiędzy wyciszeniem na biegu jałowym i przy spokojnej jeździe, a przy przyspieszaniu. "Dół" czyli tak do ~3000 obr. dynamika nie zachwyca. A powyżej 3000 obr. już ładnie rwie. Na zimnym silniku jeszcze lekko ograniczona wydajność turbiny. Przyspieszenie, hmm, no jak to przy silniku, który nie ma pojemności, a wszystko musi wykręcać z turbiny. Przeciętne.
No i tak sobie jeździłem po Krakowie, obwodnicy itp. Na drugi dzień jakoś bardziej przychylnym okiem spojrzałem na Kyundaia Który Kona
Bardzo wygodne fotele. Z tyłu strawna ilość miejsca (porównywalna z moją dawną RAV4 II gen.). Tylko w tej popisowej-dealerskiej-doposażonej wersji były 18" felgi, przez które moim zdaniem samochód absolutnie nie nadaje się do jazdy miejskiej. Dziecko w foteliku podskakuje jak dzikie na każdym progu zwalniającym, a pasy mają je trzymać by nie zmieniło miejsca
Do tego twarde zawieszenie. Całkiem przyjemnie się samochód prowadził na trasie. Zawieszenie w Kona(jącym
) jest znacznie lepsze niż w dawnych produktach Hyundai/KIA. Na poziomie precyzji jaką znam ze Skody.
Widoczność do przodu i na boki bardzo dobra, gorzej z tyłem. Pomagała kamerka cofania, czujniki. Samochód jednak w miarę łatwy do "wyczucia", w sensie że kierowca wie gdzie kończy się samochód. Mojej córce najbardziej podobała się muzyczka, którą samochód gra po zajęciu miejsca i po wyłączeniu silnika
Przyjemnie wyciszony, jeśli chodzi o opływające powietrze. No tylko ten silnik przebija się wyraźnie. I tu znów moja córka pytała dlaczego ten samochód czasem taki głośny. Materiały w środku bardzo w porządku. Bagażnik - też jak w mojej dawnej RAVce czyli niewielki. Podniesiona podłoga, a pod nią koło zapasowe i trochę miejsca na drobiazgi. Chciałem przewieźć narty rozmiar dla 10-latki, no to się nawet ukośnie w pustym bagażniku nie zmieściły. Samochód typowo miejski, oczywiście da się nim pojechać na wakacje, ale mądrze trzeba się pakować i raczej maks. dla 3-osobowej rodziny.
W trasie palił mi 6-6,5 litra, w mieście 8-8,5. Jeździłem normalnie, unikając skrajnych stanów - ani skupienie na oszczędzaniu, ani wyciskanie z silnika siódmych potów.
Może jako drugi samochód do domu, jeśli kogoś stać. Tyle, że cena niebezpiecznie blisko Sportage`a... No co kto lubi i na co ma pieniądze.