Kiwi off-road
: 06 sty 2018, 22:24
Na moim podjeździe jest kilka aut. Każde do czegoś innego. Auta szybkie i mocne jak i woły robocze. Te najniższego budżetu mają najciężej. Niedawno (z początkiem listopada 2017) jadąc na kolejną jakąś tam wycieczkę powozem budżetowym postanowiłem sobie trochę skrócić drogę - trochę mocno no i skończyła mi się droga a w zasadzie asfalt i stopień trudności znacząco się podniósł oczywiście nie zawróciłem i przejechałem jakoś. Jednak auto mocno się nastękało i nie brakowało elementów grozy Wtedy mi i żonie przyszedł do głowy oczywisty pomysł.
A może by kupić terenówkę? Dużo jeździmy oboje. Lubimy jeździć no ale przez kilkanaście lat to już nie mamy gdzie jeździć (w sensie jednodniowe wycieczki). Byliśmy po prostu wszędzie gdzie da się dojechać i wrócić w ciągu jednego dnia od miejsca zamieszkania. Dlatego terenówka mogła otworzyć przed nami nowe perspektywy. Drogi którymi nie jechaliśmy. A nie którymi może nikt nie jechał? Pogawędka na ten temat umiliła nam tą trudną i cholernie dłużącą się drogę z uśmiechem na twarzy decyzja zapadła - kupujemy 4x4. Nie jakąś zmotę tylko coś w miarę cywilizowanego do czego zabierzmy po ludzku dzieci i ogromnego psa. Coś w czym się nie rozpuścimy latem a podczas deszczu będzie sucho w środku sprzedać fiaciora i jednocześnie żona miałaby czym dzieci do przedszkola dowozić. A mamy w powiecie Strzelińskim jedne z najgorszych dróg w Polsce.... Żeby się dobrze pobawić w terenie to napęd musiał być z prawdziwego zdarzenia a nie elektroniczne i jakieś haldexy czy inne stałe badziewia. Auto miało za zadanie przedzierać się przez bezdroża a nie mieć woskowany lakier (mam od tego inne auta). Przy czym koszt miał być możliwie niski a auto nie rozpadać się.
No i jak zwykle problem. Sam segment terenówek to stawki przynajmniej x2 w stosunku do osobówek z tych samych lat. Więc był problem jak tu za fiata mieć terenówkę niestety trzeba było dopłacić.
Auto musi mieć lpg (klekotom podziękowałem z zasady) klimę, musi mieć w miarę standard wyposażenia, 4-5 drzwi i nie przyprawiać o odruch wymiotny wyglądem zew/wew. Biorąc pod uwagę budżet to w zasadzie można jedynie "liznąć" początek ligi i to bez wybrzydzania. Pierwsze poszukiwania aut do 8k (i tak absurdalnie duży budżet, liczyłem że tyle nie wydam) to obraz nędzy i rozpaczy. Przegnite do klamek, uszkodzone napędy.... albo jakiś rozpadający się archaizm kredensiasty mający na wyposażeniu tylko kierownicę i prędkościomierz.....
Tak więc w grę wchodziły w zasadzie tylko 3 auta. No może 4. Vitara (praktycznie brak klimy i 5d), Frontera (też spartan i kredens), maverick/terrano i sportage. Najłatwiej o ostatnie dwa. Zaczynają się od niskich stawek, często dobrze wyposażone (no c.z. prąd w szybach i klima musiała być) i o dobrych parametrach jezdnych (a w zasadzie terenowych). Pomijając dostępność najtańszych egzemplarzy to kijanka wypadała lepiej pod względem masy i napędów. Terrano/maverik ma większą pakę (a mam niedźwiedzia) i jest więcej egzemplarzy na rynku.
Ostatecznie ustrzeliłem kijankę.
Auto uważam za dość dobrze wyłowione. Kupiłem na początku listopada 2017 za 6k, ma zrobioną kompleksowo blachę z lakierem, konserwacją itp. Auto dość zadbane nie topione. Bez wycieków, dobrze idzie zarówno po drodze jak i bezdrożach (co wcale nie jest tak oczywiste w tym budżecie).
Z danych technicznych:
1998 rok
Silnik 2.0 16V 125KM
konstrukcja ramowa
zawieszenie przód mcperson, tył sztywny most
skrzynia manualna 5b
stały napęd na tył z LSD
centralny mechanizm różnicowy
dołączany napęd na przednie koła, sprzęgiełka automatyczne
przełożenie terenowe (reduktor centralny)
c.z. z pilotem
4 szyby w prądzie
lusterka w prądzie
dwa komplety kół z oponami (15" lato i zima)
klimatyzacja półautomatyczna
Budowa i parametry napędu stawiają to auto w czołówce terenówek (co też mnie zdziwiło). Centralny mechanizm z czterema trybami ustawień, rama - to wszystko zapewnia dobrą zabawę. Jedynie czego brakuje do totalnego wypasu to całkowitej blokady mostu. Ale fabrycznie taki bajer ma raptem kilka aut no i są poza zasięgiem finansowym. Cała reszta ma dokładany a to można też dołożyć tu. Pocieszam się że od liderów rynku auto jest lżejsze o ponad pół tony (waży 1,5t). No więc jest całkiem fajna baza. Auto ma nowy lakier struktury papieru ściernego o gradiacji 40 - ponoć jakiś specjalny, nie znam się ale fajnie wygląda.
Na pierwszy strzał wpadło orurowanie żeby paskuda lepiej się prezentowała Kangurka już siedzi bo było łatwo założyć. Progi czekają na "chwilę" wolnego bo muszę dorobić adaptery.
Po zakupie przyjechałem autem o 21 i od razu pojechaliśmy z żoną w teren no i się od razu zakopałem w jakimś bagnie kilka kilometrów od domu auto odkopywałem do pierwszej w nocy. I od razu wyszło że brakowało bagażnika na narzędzia (siekiera, łopata) oraz oświetlenia. Fabryczne zakitowało się błotem po 15min jazdy. Na drugi dzień miałem odciski od łopaty a popołudniu jeszcze ziemię z auta musiałem wyciągać
Z ogarniętych rzeczy to jest nowy czujnik położenia wału (zdążył walnąć), cewki, świece, przewody, płyny.
W planach jest jeszcze bagaj na dach i oświetlenie terenowe. Robi się to powoli poza tym systematycznie będę poprawiał uszkodzenia i braki. Klima nie działa, szyby niektóre się nie opuszczają. Albo nie podnoszą centralny świruje, ogrzewana szyba nie działa i jakieś tam jeszcze pierdoły. Z grubszych rzeczy to czeka mnie rozrząd i wszystkie paski. Do tego walczę z niedziałającym wentylatorem i auto nie wyrabia w terenie z temperaturą.
A może by kupić terenówkę? Dużo jeździmy oboje. Lubimy jeździć no ale przez kilkanaście lat to już nie mamy gdzie jeździć (w sensie jednodniowe wycieczki). Byliśmy po prostu wszędzie gdzie da się dojechać i wrócić w ciągu jednego dnia od miejsca zamieszkania. Dlatego terenówka mogła otworzyć przed nami nowe perspektywy. Drogi którymi nie jechaliśmy. A nie którymi może nikt nie jechał? Pogawędka na ten temat umiliła nam tą trudną i cholernie dłużącą się drogę z uśmiechem na twarzy decyzja zapadła - kupujemy 4x4. Nie jakąś zmotę tylko coś w miarę cywilizowanego do czego zabierzmy po ludzku dzieci i ogromnego psa. Coś w czym się nie rozpuścimy latem a podczas deszczu będzie sucho w środku sprzedać fiaciora i jednocześnie żona miałaby czym dzieci do przedszkola dowozić. A mamy w powiecie Strzelińskim jedne z najgorszych dróg w Polsce.... Żeby się dobrze pobawić w terenie to napęd musiał być z prawdziwego zdarzenia a nie elektroniczne i jakieś haldexy czy inne stałe badziewia. Auto miało za zadanie przedzierać się przez bezdroża a nie mieć woskowany lakier (mam od tego inne auta). Przy czym koszt miał być możliwie niski a auto nie rozpadać się.
No i jak zwykle problem. Sam segment terenówek to stawki przynajmniej x2 w stosunku do osobówek z tych samych lat. Więc był problem jak tu za fiata mieć terenówkę niestety trzeba było dopłacić.
Auto musi mieć lpg (klekotom podziękowałem z zasady) klimę, musi mieć w miarę standard wyposażenia, 4-5 drzwi i nie przyprawiać o odruch wymiotny wyglądem zew/wew. Biorąc pod uwagę budżet to w zasadzie można jedynie "liznąć" początek ligi i to bez wybrzydzania. Pierwsze poszukiwania aut do 8k (i tak absurdalnie duży budżet, liczyłem że tyle nie wydam) to obraz nędzy i rozpaczy. Przegnite do klamek, uszkodzone napędy.... albo jakiś rozpadający się archaizm kredensiasty mający na wyposażeniu tylko kierownicę i prędkościomierz.....
Tak więc w grę wchodziły w zasadzie tylko 3 auta. No może 4. Vitara (praktycznie brak klimy i 5d), Frontera (też spartan i kredens), maverick/terrano i sportage. Najłatwiej o ostatnie dwa. Zaczynają się od niskich stawek, często dobrze wyposażone (no c.z. prąd w szybach i klima musiała być) i o dobrych parametrach jezdnych (a w zasadzie terenowych). Pomijając dostępność najtańszych egzemplarzy to kijanka wypadała lepiej pod względem masy i napędów. Terrano/maverik ma większą pakę (a mam niedźwiedzia) i jest więcej egzemplarzy na rynku.
Ostatecznie ustrzeliłem kijankę.
Auto uważam za dość dobrze wyłowione. Kupiłem na początku listopada 2017 za 6k, ma zrobioną kompleksowo blachę z lakierem, konserwacją itp. Auto dość zadbane nie topione. Bez wycieków, dobrze idzie zarówno po drodze jak i bezdrożach (co wcale nie jest tak oczywiste w tym budżecie).
Z danych technicznych:
1998 rok
Silnik 2.0 16V 125KM
konstrukcja ramowa
zawieszenie przód mcperson, tył sztywny most
skrzynia manualna 5b
stały napęd na tył z LSD
centralny mechanizm różnicowy
dołączany napęd na przednie koła, sprzęgiełka automatyczne
przełożenie terenowe (reduktor centralny)
c.z. z pilotem
4 szyby w prądzie
lusterka w prądzie
dwa komplety kół z oponami (15" lato i zima)
klimatyzacja półautomatyczna
Budowa i parametry napędu stawiają to auto w czołówce terenówek (co też mnie zdziwiło). Centralny mechanizm z czterema trybami ustawień, rama - to wszystko zapewnia dobrą zabawę. Jedynie czego brakuje do totalnego wypasu to całkowitej blokady mostu. Ale fabrycznie taki bajer ma raptem kilka aut no i są poza zasięgiem finansowym. Cała reszta ma dokładany a to można też dołożyć tu. Pocieszam się że od liderów rynku auto jest lżejsze o ponad pół tony (waży 1,5t). No więc jest całkiem fajna baza. Auto ma nowy lakier struktury papieru ściernego o gradiacji 40 - ponoć jakiś specjalny, nie znam się ale fajnie wygląda.
Na pierwszy strzał wpadło orurowanie żeby paskuda lepiej się prezentowała Kangurka już siedzi bo było łatwo założyć. Progi czekają na "chwilę" wolnego bo muszę dorobić adaptery.
Po zakupie przyjechałem autem o 21 i od razu pojechaliśmy z żoną w teren no i się od razu zakopałem w jakimś bagnie kilka kilometrów od domu auto odkopywałem do pierwszej w nocy. I od razu wyszło że brakowało bagażnika na narzędzia (siekiera, łopata) oraz oświetlenia. Fabryczne zakitowało się błotem po 15min jazdy. Na drugi dzień miałem odciski od łopaty a popołudniu jeszcze ziemię z auta musiałem wyciągać
Z ogarniętych rzeczy to jest nowy czujnik położenia wału (zdążył walnąć), cewki, świece, przewody, płyny.
W planach jest jeszcze bagaj na dach i oświetlenie terenowe. Robi się to powoli poza tym systematycznie będę poprawiał uszkodzenia i braki. Klima nie działa, szyby niektóre się nie opuszczają. Albo nie podnoszą centralny świruje, ogrzewana szyba nie działa i jakieś tam jeszcze pierdoły. Z grubszych rzeczy to czeka mnie rozrząd i wszystkie paski. Do tego walczę z niedziałającym wentylatorem i auto nie wyrabia w terenie z temperaturą.